piątek, 18 kwietnia 2014

Rozdział 4 „Stary Ona go kocha i nic tego nie zmieni…

Perspektywa Zayna.

Siedzimy razem ze Stellą na korytarzu szpitala. Louis ciągle chodzi po korytarzu w tą i z powrotem.  Niall poszedł chyba do restauracji na dole a Liam ciągle wisi na telefonie i rozmawia z Paulem. Stella siedzi obok mnie i wtula się w moje ramię. Co z Harrym? Nic nie wiemy. Nawet lekarz nie powiedział w jakim stanie teraz jest.
- Stell. Spokojnie. Nic mu nie będzie. Hazz jest twardy… - Pocieszałem Stelle chociaż sam wiedziałem, że coś jest nie tak. Harry wdał się w bójkę z tym Dylanem ale potem cała sala wpadła w chaos.
Nagle usłyszałem głośny huk i Harrego leżącego na ziemi. Wtedy nie myślałem. Szybko wziąłem telefon i zadzwoniłem pa karetkę. Jak się potem okazało KTOŚ mu wpakował kulkę wprost w klatę.
- Zayn boję się… - Stella wyszeptała i zaniosła się płaczem.  Niby Harry przez te całe 3 miesiące mówił , że Stella go nie kocha. Niby oddała mu pierścionek a to jest jednoznaczne z tym, że go nie kocha. Tylko kurwa ja się pytam dlaczego Ona tutaj siedzi i zanosił się płaczem jeżeli go nie kocha. To widać na pierwszy rzut oka. Kochała go, kocha i będzie kochać. Nic tego nie zmieni.
- Nie bój się… Zobaczysz zaraz wyjdzie tutaj lekarz i powie , że wszystko jest okay… - Powiedziałem i wymusiłem uśmiech. Sam w to nie wierzyłem ale nie mogłem teraz się poddać i przestać wierzyć w mojego przyjaciela. Nagle za zakrętu wyszedł Liam. Skończył rozmowę z tego co widać bo szedł w naszą stronę z głową spuszczoną na dół.

- I co ? – Spytałem ciekawy tego co mówił Paul.
- Paul zaraz tutaj przyjedzie…. – Liam usiadł obok mnie i schował twarz w swoje dłonie.
- Kurwa nie wieże. Kto normalny bieżę ze sobą broń na sylwestra… - Usłyszałem głos Louis. Chłopak najwyraźniej się poddał się. Lou zjechał po ścianie i usiadł sobie przy niej.
- Louis. Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz! Harry zaraz będzie z tego żartował. -  Usiadłem sobie pod ścianą obok Louisa.
- Mam nadzieję… - Odrzekł już opanowanym głosem.
Siedzieliśmy jakieś 2 godziny czekając na jakieś wieści. Paul tak samo już dotarł do szpitala i teraz pocieszał Niall. Stella siedziała razem z Dylanem, który co dziwne przyjechał do Harrego. Myślałem, że po tym jak się bili nie zjawi się tutaj. Myliłem się co do tego chłopaka.  Nagle za drzwi wyszedł lekarz. Paul jako pierwszy zareagował i podbiegł do niego.
- Operacja była bardzo czasochłonna. Teraz stan Pana Stylesa jest stabilny. Wyciągnęliśmy kule z jego klatki i nic nie zagraża jego zdrowiu. – Każdy podszedł do lekarza i stał za Paulem. Przysłuchiwaliśmy się i gdy lekarz powiedział , że Harry wyjdzie z tego każdy gwałtownie wypuścił powietrze. Poczułem się tak jakby ktoś ściągnął z moim barków ogromny ciężar.
- Kiedy możemy z nim pogadać?  - Spytał Paul już lekko spokojniejszym głosem.
- Na razie  śpi. Powinien się obudzić za jakieś 30 minut. Możecie do niego wejść ale nie wszyscy na raz. Jeżeli będzie miał pan jakieś pytania proszę się do mnie zgłosić. – Lekarz uścisnął rękę Paula i odszedł.  Paul wszedł do Harrego jako pierwszy. Oznajmił , że będzie tam tylko kilka minut i właściwie nie minęło nawet 5 minut a Harry wyszedł z Sali.
- Zayn, Niall i Liam jedziecie ze mną. Jutro macie wywiad z samego rana. Ty Louis zostań tutaj . Jakoś poradzimy sobie bez Ciebie i Harrego. Stella ciebie proszę byś dotrzymała towarzystwa Lou. Przed szpitalem zostawię wam kilku ochroniarzy a jednego postawię pod drzwiami. Trzymajcie się. –  Stella pokiwała głowa twierdząco na pytanie Paula. Pożegnaliśmy się z Louisem i Stellą po czym wyszliśmy ze szpitala. Gdy tylko przekroczyliśmy próg drzwi wyjściowych oślepiły nas flesze. Już widzę te nagłówki jutrzejszych gazet. A co dopiero będzie się działo jutro na wywiadzie. Trzeba się jakoś przygotować psychicznie i fizycznie na te wszystkie pytania.
Wsiedliśmy do samochodu Paula ledwo przeciskając się przez tłum paparazzi. Byłem tak zmęczony dzisiejszą nocą ,że prawie usnąłem gdy zająłem miejsce w samochodzie.
- Myślicie, że Stella nadal coś czuje do Hazzy? – Zapytał Niall a Liam tylko zaśmiał się w odpowiedzi  na jego pytanie.
- Stary Ona go kocha i nic tego nie zmieni. Widać to gołym okiem … - Powiedziałem dalej z zamkniętymi oczami.  

Perspektywa Stelli.

Pożegnałam się z Dylanem gdyż chłopak dostał jakiś tajemniczy telefon i musiał wyjść. Gdy Dylan wyszedł, weszłam na sale gdzie Louis siedział obok łózka na którym w dalszym ciągu spał Harry. Usiadałam sobie po drugiej stronie i wpatrywałam  się w nieruchomą twarz Harrego.  Leżał tak spokojnie. Jego twarz nie wyrażała żadnych uczuć.  Boże ! To ja jestem winna temu że on tutaj teraz leży.
- Idę po kawę… przynieś ci też? – Louis nagle się odezwał i gwałtownie wstał ze swojego miejsca. Nic nie odpowiedziałam tylko wymusiłam do niego uśmiech i pokiwałam twierdząco głową.  Louis zniknął za drzwiami a ja zostałam sama z Harrym. Usiadałam sobie obok jego ciała na łóżko i ujęłam jego dłoń w swoje. Jeszcze nigdy nie widziałam go takiego spokojnego. Lekarz niby powiedział, że za 30 minut powinien się obudzić ale dla mnie minęła już wieczność.
- Harry.. – Szepnęłam ledwo słyszalnie. Mimo, że byliśmy sami w tej wielkiej Sali to i tak bałam się, że ktoś mnie usłyszy.
- Przepraszam… To wszystko moja wina. Nie powinnam przychodzić z Dylanem na tego sylwestra. Mogłam się domyślić … Przepraszam. Tak bardzo za tobą tęsknie. Każdego poranka budzę się i mam nadzieję, że śpisz obok mnie ale obracałam się na druga stronę i ciebie nie ma. Gdybym mogła cofnąć czas zrezygnowałabym z tych studiów. Zostałabym z Tobą może wtedy byś mnie nie zdradził… Ostatnio na ulicy zostałam zapytana czy kiedykolwiek ci wybaczę.  Nie umiem. Nie umiem zapomnieć tego widoku ciebie i Tej Nicole. Kocham Cię ale nie mogę ci wybaczyć … - Kiedy powiedziałam te dwa słowa Hazz gwałtownie się poruszył. Maszyna obok niego zaczęła pikać. Budzi się! Gdzie jest Louis. Szybko  wstałam z łózka Harrego i wyszłam na korytarz. Louis właśnie szedł po wolnym krokiem niosąc ostrożnie dwa kubki kawy.
- Louis On się budzi! – Krzyknęłam na cały korytarz a Louis nie wiedząc co zrobić rzucił kawę na podłogę i ruszył się biegiem w moją stronę.  Biegł do Sali gdzie Harry po woli już otwierał oczy.  Usiadł obok niego i zaczął do niego gadać. Obejrzałam się za siebie do Sali wszedł właśnie lekarz z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Mówiłem , że się obudzi ! – Powiedział i podszedł do półprzytomnego Harrego. Zaczął coś obserwować uważnie na monitorze. Po chwili zadał kilka pytań Harremu i z powrotem wyszedł.
- Ona tutaj była ?– Spytał ledwo słyszalnym głosem. Ja nadal stałam w drzwiach Sali i wpatrywałam się w chłopaków. Louis uśmiechał się do niego i wskazał dłonią w stronę mojej osoby. Harry odwrócił po woli głowę i spojrzał na mnie. Leniwy uśmiech zawitał na jego twarzy.
- To ja może pójdę jeszcze raz po tą kawę… - Louis ponownie wstał i wyszedł uśmiechając się do mnie jak głupi. 
- Cześć Stell. – Powiedział tym swoim zachrypniętym głosem. Zamknęłam drzwi od Sali i podeszłam bliżej chłopaka.
- Hej Harry. Jak się czujesz? – Spytałam siadając na krzesełku obok łóżka.
- Bywało lepiej… - Zaśmiała się i wziął moją dłoń. Lekko głaskał mnie po niej.  Przybliżyłam się do niego tak blisko, że nasze twarze dzieliły jedynie milimetry.
- Jesteś taka piękna… - Szepnął i nachylił się jeszcze bardziej. Złączył nasze usta a ja  nie mogłam siebie kontrolować. Oddałam pocałunek lecz po chwili przypomniałam sobie o Dylanie. Nie mogę tego robić… Nie mogę tego zrobić Dylanowi.
- Harry ja nie mogę… - Odsunęłam się od jego ust a on tylko westchnął.
- Dylan? – Spytał lekko zdenerwowanym głosem. Zachciało mi się płakać.
- To nie przez Niego. To przez ciebie… To ty mnie zdradziłeś… - Odrzekłam już prawie płacząc. Łzy tak mocno chciały się wydostać z moich oczu, że nie mogłam ich opanować.
- Kurwaaa Stell. Ty nie rozumiesz, że cię Kocham. Nie możesz zapomnieć i zostać ze mną. Kocham Cię i nie mogę żyć bez ciebie. Przeprosiłem za swój błąd i mam nauczkę . Wiem, wiem , że zawaliłem. Każdy mi to mówi ale nie mogę przestać cię kochać. Nawet jak bym chciał ty  ciągle jesteś i będziesz w moim sercu. -  Harry zacisnął mocno dłonie na swoim białym prześcieradle a mi łzy lały się jak wodospad.
- Czemu nie możesz mi wybaczyć i zostać tutaj teraz ze mną? – Spytała a ja byłam na skraju wytrzymania.
- Kocham Cię i przysięgam , że nigdy przenigdy już cię nie zdradzę…. – I w tamtej chwili nie wytrzymałam.
- Jestem z Dylanem… Dylan jest moim chłopakiem! – Wykrzyczałam praktycznie to prosto w jego twarz. Nie mogłam tego dalej w sobie tłumić. Jestem z Dylanem. Zgodziłam się i nie zmienię swojej decyzji.  Twarz Harrego momentalnie przybrała kamienny wyraz twarzy. W jego oczach stanęły łzy a ja nie wiedząc  co robić. Skierowałam się szybkim krokiem do wyjścia uprzednio łapiąc jeszcze swoja kurtkę i torebkę.  Biegnąc korytarzem do wyjścia wpadłam na Louisa, który znowu wylał kawę na podłogę.
- Stella?! – Spytała zdziwiony odwracając się za siebie. Nic mu nie odpowiedziałam tylko biegłam przed siebie. Chciałam się znaleźć w Doncaster i usiąść na oknie w swoim pokoju.  Tylko tam mogłam zapomnieć o wszystkim i rozwiązać swoje problemy.  

Wsiadałam do Taxi i ruszyłam do swojego akademika. W czasie drogi próbowałam się do dzwonić do Dylana lecz ten miał wyłączony telefon. Odpuściłam sobie i po paru minutach drogi znalazłam się pod swoim akademikiem.  Zapłaciłam kierownicy i szybkim krokiem weszłam do budynku. Jakoś dotarłam pod drzwi naszego mieszkania.  Chciałam je otworzyć kluczem lecz okazało się, że są otwarte.  Zrzuciłam z siebie buty  i kurtkę po czym weszłam do salonu.
- Nareszcie!  Stella masz gościa. 

Czytasz = Komentuj! 
Dziękuje za komentarze pod poprzednim rozdziałem.
Rozdział nie jest sprawdzony. Dodaje go na szybko gdyż mam małe problemy z komputerem i boje, że zaraz się wyłączy.
 Następny rozdział niebawem.
Czekacie na teledysk do You&I ?
Ja czekam i nie mogę już wytrzymać.
Do następnego rozdziały Bye Bye :*

3 komentarze:

  1. Wow. Te wszystkie wyznania Hazzy i Stell. Arr.. aż mnie coś ściska w żołądku. *.*
    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział. <3
    Wesołych świąt :* i życzę weny. :*

    OdpowiedzUsuń