sobota, 12 kwietnia 2014

Rozdział 3. „To jest takie uczucie jakby ktoś wbijał ci noże prosto w serce …”

Perspektywa Harry.


- Jakieś dwa tygodnie temu Stella przespała się z Dylanem …. – Tia powiedziała to z takim spokojem, ale po chwili zatkała sobie ręką buzię. Każdy patrzał się na nią jakby właśnie oznajmiła, że kogoś zabiła. W myślach wyobraziłem sobie Dylana ze Stellą. Moje serce znowu zostało wyrwane z piersi i roztrzaskane. Jak mogła mi to zrobić? To znaczy ja też nie jest bez winny, ale żeby zaraz oddać się pierwszemu lepszemu chłopakowi.
- CO! – Wydukał ledwo Louis. Z jego wyrazu twarzy było widać, że nie źle się już w nim gotuje. Każdy z nas nie mógł uwierzyć w słowa wypowiedziane przez Tię.
- Nic… Zapomnicie o tym, co powiedziałam! – Tia od razu zaczęła się zapierać, że nic takiego nie powiedziała. Mimo, że chłopcy prosiliby powiedziała na ten temat coś więcej tym razem Tia nie odezwała się słowem. 
- Harry… - Zayn lekko dotknął mojego ramienia, przez co podskoczyłem na swoim krzesełku. Spojrzałem na Malika wyczekując, co ma mi do powiedzenia.
- Wszystko okay? – Spytał, lecz ja tylko zamknąłem oczy i wziąłem głęboki oddech.
- Harry … - Tym razem odezwała się Tia. Walnąłem z całej siły w stół i szybkim ruchem od niego wstałem.
- Nic nie jest kurwa Okay! Idę się przejść – Oznajmiłem i skierowałem się do wyjścia. Od razu, gdy otworzyłem drzwi wyjściowe uderzyło we mnie zimne powietrze i piski fanek. Nie chciałem ryzykować, więc wróciłem do środka i tym razem skierowałem się na dach budynku. Gdy znalazłem się na dachu mogłem spokojnie pobyć sam i pomyśleć nad tym wszystkim. Co ja mam niby teraz zrobić? Kocham ją jak szalony, ale teraz przy niej jest ten Dylan. Mogłem zaraz po tym jak mnie przyłapała jechać do Londyny i na kolanach prosić o wybaczenie. Dlaczego tak nie zrobiłem? Bałem się po prostu jej reakcji. Bałem się tego, że zacznie mnie wyzywać od najgorszego dupka na świecie. Bałem się usłyszeć od niej, że już mnie nie kocha. Wszystko, co przyszło mi do głowy nie pozwalała do niej jechać. Chciałem to jakoś przeczekać. Dać jej czas do namysłu.
- Harry …?! – Usłyszałem za swoimi plecami głos Martiny. Dziewczyna podeszła do mnie i stanęła po mojej lewej stronie. Wpatrywaliśmy się w oświetlony Londyn. Całe miasto wieczorem stawało się przepięknym i romantycznym miejscem.
- Ja nie chciałam ci tego mówić. Po prostu nie, kiedy mam za długi język … - Tia po chwili odezwała się do mnie przerywając ciszę wokół nas.
- Czy … Czy oni są razem? – Spytałem z żalem w głosie.
- Dylan ma się jej dzisiaj spytać … - Odpowiedziała mi ściszonym głosem. Nagle zachciało mi się płakać. Nie mogę jej oddać Dylanowi.
- Czy Ona go kocha? – Spytałem już ledwo powstrzymując łzy gromadzące się w moich oczach.
- Harry Ona kocha Ciebie, lecz nie może zapomnieć tego, co zobaczyła w Argentynie. Harry ty ją zdradziłeś. Zrobiłeś coś gorszego niż Louis. Może i to, co teraz wyprawia z Dylanem jest nieodpowiednie, ale TYLKO dzięki niemu śpi spokojnie w nocy. Dzięki temu, że on jest blisko zapomina o obrazie ciebie i tej dziewczyny w łóżku, który ciągle zalega w jej umyśle. Stella przez parę nocy nie spała. Budziła się w nocy z krzykiem, lecz, od kiedy Dylan się pojawił w jej życiu Ona znowu wróciła. Wróciła stara Stella, która każdego poranka piję mleko prosto z butelki. Ta Stella, która ogląda stare filmy na wieczór i mimo, że zna je na pamięć śmieje się do łez. Ta Stella, która uwielbia spać do późna i ta Stella, która ze wszystkiego żartuje… - Tia miała rację. To ja zraniłem Stelle i nawet nie kwapiłem się do tego by przyjechać do niej i zobaczyć jak się czuje.
- Ale ja ją Kocham… Wiesz jak to boli, kiedy widzisz osobę, która zajmuje pierwsze miejsce w twoim sercu z innym chłopakiem. To jest takie uczucie jakby ktoś wbijał ci noże prosto w serce. Wiem, że to, co zrobiłem było złe. Żałuje tego. Żałuje jak cholera. Gdybym mógł cofnąć czas za pewne bym to zrobił. Kurwa ja ją Kocham. Kocham …- No i w tamtym momencie nie wytrzymałem łzy same poleciały z moich oczu a moje nogi odmówiły posłuszeństwa. Usiadłem sobie na zimnej podłodze a Tia po chwili przytuliła mnie do siebie.
- Nie płacz. Harry proszę… - Uspakajała mnie gładząc ręką moje włosy.


Perspektywa Stelli.

Dylan wyciągnął mnie na spacer. Mimo, że było tak cholernie zimno, jemu zachciało się spacerować. Szliśmy trzymając się za rękę przez ulicę Londyny. Do północy zostało jakieś 2 godziny. Po ulicach spacerowało strasznie dużo osób. Szliśmy przed siebie tak bez celu. W końcu znaleźliśmy się w jakiś parku. Usiedliśmy razem na pobliskiej ławce gdyż skarżyłam się, że bolą mnie już nogi.
- Wiesz Stell. Cieszę się, że zacznę ten rok razem z Tobą.. – Dylan przybliżył się jeszcze bliżej mojej osoby i objął mnie delikatnie w tali. Położyłam głowę na jego ramieniu i razem wpatrywaliśmy się przed siebie.
- Też się cieszę, że jesteś tutaj ze mną… - Powiedziałam cicho i w tamtym momencie Dylan odsunął się ode mnie. Od razu zrobiło mi się strasznie zimno. Spojrzałam na chłopka, który miał zdenerwowanie wymalowane na twarzy.
 -Co jest? – Spytałam łapiąc go za rękę.
- Stella tyle lat się już znamy a ja z każdym dniem coraz bardziej się w tobie zakochuje. Może i tego nie widzisz, ale ja nie mogę tak dalej. Stella kocham Cię i chcę byś ze mną była. Zrozumiem, jeżeli mi odmówisz, bo wiem, jaki kiedyś byłem. Strasznie żałuje, że wtedy cię prześladowałem, … ale to, co zdarzyło się na imprezie 2 tygodnie temu to było coś pięknego. Nigdy nie czułem się tak wspaniale jak wtedy...  - Dylan rozpoczął swój monolog a ja byłam już bliska płaczu. A niech się dzieje, co chcę – Pomyślałam i pocałowałam Dylana. Chłopak na początku był zaskoczony, lecz oddał pocałunek. Całowaliśmy się przez parę minut a wszystko obok nas zniknęło. Liczyliśmy się tylko my. My razem.
- Miałem pocałować cię dopiero o północy… - Zaśmiał się opierając swoje czoło o moje. Uśmiechnęłam się w odpowiedzi i jeszcze raz krótko musnęłam jego wargi.
Wróciliśmy na salę już, jako para. Dopiero podczas powrotu olśniło mnie, że jestem z Dylanem. A co z Harrym? Niby mam pełne prawo do tego by z kimś być, bo już dawno zerwałam z Harrym, ale to nie jest takie proste jak się mówi. Styles ciągle zalega w moich myślach i ciągle jest w moim sercu. Trzeba w końcu to zmienić. Muszę o nim zapomnieć. To On mnie zranił i to przez niego nasz związek się rozpadł. Nie raz dopada mnie myśl, co by było gdybym wtedy do nich nie pojechała. Czy Harry by mnie okłamywał czy by się przyznał? STOP! Muszę go wyrzucić z moich myśli.
Weszliśmy na salę gdzie już większa ilość gości tańczyła pijana na środku parkietu. W tłumie zauważyłam Horana tańczącego jakiś dziwki taniec obok mojej Ti. Zaśmiałam się pod nosem i razem z Dylanem przeszliśmy dalej. Przy stoliku zauważyłam Harrego, Zayna i Louisa, którzy byli już nieźle wstawieni. Brakowało Tylko naszego Liama. Obejrzałam się za siebie. Payn siedział przy stoliku razem z Danielle. Czyżby wrócili do siebie?!
- Cześć chłopcy! – Powiedziałam i usiadałam razem z Dylanem przy stoliku. Harry od razu spojrzał się na mnie ze zmartwionym wyrazem twarzy.
- Jak mogłaś?! – Spytał lekko bełkocąc. Nie wiedziałam, o co mu chodzi.
- Jak mogłaś dać dupy temu kutasowi. To ja cię Kocham… Nie On! – Harry szybko wstał i złapał Dylana za koszulkę. Pociągnął go do góry, ale Dylanem ten trzeźwy szybko odepchnął Harrego od siebie. Styles ledwo utrzymał równowagę i po chwili skierował swoją pięść prosto w szczękę Dylana. Dylan zawiał się i wpadł na pobliski stolik.
- Ciota! Ona jest moja, więc lepiej się trzymaj z daleka… - Harry pogroził Dylanowi, lecz chłopak od razu podniósł się ze stolika i ruszył w stronę pijanego Stylesa.
- Zabije cię gnojku! – Krzyknął Dylan i zaczął się bić z Harrym. Po chwili wokół nich zebrało się mnóstwo osób i na całej sali zapanował chaos. Każdy mężczyzna zaczął się bić.  Ochrona wkroczyła po krótkim czasie do akcji.
- Stella chodź. Ochrona za chwilę wszystkich tutaj zgarnie – Usłyszałam głos Louisa tuż nad swoim uchem. Chłopak pociągnął mnie za sobą i zaczęliśmy się kierować w stronę wyjścia. Po drodze odnaleźliśmy także, Horana i Tię.

Kiedy znaleźliśmy się w czwórkę w samochodzie jak sądzę Louisa zapanowała cisza. Nikt nie chciał się odezwać a przed budynkiem panował chaos. Po chwili przyjechała policja i po paru minutach zaczęli wyprowadzać gości w kajdankach. Wpatrywałam się przed siebie i wyczekiwałam aż zobaczę Dylana a w głębi duży także Harrego. Po jakiś 10 minutach czekania policja wyprowadziła. W kajdankach Dylana. Chłopak miał rozwaloną koszulę a z jego wargi sączyła się krew. Po woli wyszłam z samochodu i ruszyłam przed siebie. Nagle z za zakrętu wyjechała karetka na sygnale. Stanęła pod wejściem a sanitariusze szybko wbiegli do środka. Przyspieszyłam kroku, kiedy zobaczyłam Zayna wybiegającego z budynku.
- Stella… - Zaczął nie pewnie trzymając mnie za ramiona. W jego oczach widać było łzy. Co jest do jasnej cholery?  Już miałam się odzywać do Zayna, kiedy z budynku wyszli sanitariusze z noszami a na nich nieprzytomny i zakrwawiony HARRY! 

Czytasz = Komentuj!
Dziękuje za komentarze pod poprzednim rozdziałem to wiele dla mnie znaczy. 
Rozdział jest tak jakby sprawdzony. Brak czasu. 
Jako że muszę się całą Niedzielę uczyć następny dodam dopiero w Środę lub w Czwartek. 
Ps. Nie martwcie się o Harrego na pewno przeżyje ( Jak na razie) :D
Kocham Was <3
Życzę udanej Niedzieli ...Do następnego ;*

8 komentarzy:

  1. <3 Słodkie te wyznania Hazzy *.*
    Czekam na next i życzę powodzenia w szkole ;*
    Ps. Niech w końcu pojawi się jakaś scena Harry&Stella <3 Plisss.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oh Noł !
    Jebany Dylan !!!!
    ONA MUSI BYĆ Z HARRY'M !!!
    Czemu ich rozdzielasz ?!
    Rozdził bomba .

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Rozdział 4. Powinien się pojawić jutro wieczorem. :)

      Usuń
    2. Niestety mam złe wieści. Rozdział numer 4 pojawi się dopiero jutro rano gdzyż mam małe problemy z komputerem. Został mi jedynie telefon ;( Przepraszam i obiecuje,że jutro rano dodam. ;p

      Usuń