Perspektywa Stelli.
Nie
wierzyłam, że to wszystko dzieję się naprawdę. Przecież Josh na każdym kroku
powtarzał, że nigdy policja nie zdoła go złapać. Dylan także powtarzał mi na
każdym kroku, że jest czysty. Bałam się każdej nocy, bo wiedziałam, że się
ściga. Tyle razy mówiłam mu o tym, że nie chcę by wylądował w więzieniu a on za
każdym razem powtarzał, że tak się nie stanie. Okłamywał mnie? Wszystko na to
wskazuje. Teraz, gdy wiem, że Dylan został aresztowany jakoś zrobiło mi się
smutno. Mogę go już nigdy w życiu nie zobaczyć. Niby chciałam od niego odejść i
zostawić go dla Harry’ego, ale tak naprawdę w głębi duszy sądziłam, że nasza
ucieczka nie dojedzie do skutku. Czym to jest spowodowane? Myślę, że nadal
czuje urazę do Harry’ego za tą całą zdradę. Niby minęło już tyle czasu, ale ja
ciągle widzę Jego i tą szmatą w łóżku. Kobieta może i wybacza, ale nigdy nie
zapomina.
*
Razem z Tią
zdecydowałyśmy, że pojedziemy najpierw do Deana a potem spróbujemy porozmawiać
z Harry ’m. Przez całą drogę do szpitala słuchałyśmy wiadomości z radia i cały
czas mówili o tym, że w końcu Josh Parker chłopak, który chciał zabić Harry’ego
Styles ’a z zespołu One Direction został złapany. Oczywiście dziennikarze snuli
jakieś zmyślone historie, ale policja szybko to prostowała. Jak twierdził
główny komisarz, Josh nie przyznał się do postawionych mu zarzutów i dopóki nie
zajdą wystarczającej ilość świadków w tej sprawie Josh zostanie jedynie zatrzymany
tymczasowo. Nie mogę uwierzyć, że Harry zrobił z tego aż taką aferę.
Droga do szpitala była nieźle zakorkowana, ale nawet szybko dostaliśmy się do niego. Zaparkowałam ostrożnie na parkingu i kiedy tylko wyszłam z samochodu kilka fotoreporterów mnie zaatakowało. Chcieli wiedzieć, jakie mam zdanie na temat tej całej sprawy z Harry ‘m i Joshem. Nie opowiedziałam im nic. Razem z Tią przecisnęłyśmy się przez ten cały tłum aż w końcu znalazłyśmy się bezpieczne w windzie.
- Co to było? – Zapytała zaszokowana Tia, kiedy jechałyśmy windą na piętro gdzie znajdował się pokój Deana. Wzruszyłam jedynie ramionami nie mogąc wydusić z siebie żadnego słowa. Po paru sekundach drzwi windy się rozsunęły a my wyszłyśmy z niej i skierowałyśmy się prosto do pokoju Deana. Tia oznajmiła mi, że poczeka na korytarza. Szybko weszłam do pokoju gdzie Dean właśnie rozmawiał ze swoją mamą.
- Słyszałaś? – Zapytał Dean, kiedy zauważył mnie wchodzącą do jego sali. Kiwnęłam głowa i podeszłam do Pani Walker się przywitać. Niespodziewanie kobieta rzuciła się w moje ramiona i zaczęła mówić, że jestem dla niej jak córka, której nigdy nie miała.
- Wyciągniemy Dylana z tego okropnego miejsca i będziecie szczęśliwi … - Kobieta zaszlochała i jeszcze mocnej mnie do siebie przytuliła. Pokiwałam głową gdyż bałam się odezwać. Bałam się, że mój głos zdradzi mnie i Pani Walker zacznie coś podejrzewać. Z jeden strony cieszyłam się, że Dylan jest we więzieniu, ale z drugiej czułam to głupie uczucie smutku, że już nigdy go nie spotkam. Po paru minutach kobieta w końcu mnie puściła ze swoich objęć i usiadła przy Deanie.
- Jak się czujesz? – Zapytałam pochodząc bliżej chłopaka. Dean jedynie wyruszył ramionami i powiedział, że bywało lepiej.
- Co z Mattem? – Zapytał spoglądając prosto w moje oczy.
- Matt jest silny i na pewno z tego wyjdzie. – Wymusiłam uśmiech i nagle zadzwonił mój telefon.
Droga do szpitala była nieźle zakorkowana, ale nawet szybko dostaliśmy się do niego. Zaparkowałam ostrożnie na parkingu i kiedy tylko wyszłam z samochodu kilka fotoreporterów mnie zaatakowało. Chcieli wiedzieć, jakie mam zdanie na temat tej całej sprawy z Harry ‘m i Joshem. Nie opowiedziałam im nic. Razem z Tią przecisnęłyśmy się przez ten cały tłum aż w końcu znalazłyśmy się bezpieczne w windzie.
- Co to było? – Zapytała zaszokowana Tia, kiedy jechałyśmy windą na piętro gdzie znajdował się pokój Deana. Wzruszyłam jedynie ramionami nie mogąc wydusić z siebie żadnego słowa. Po paru sekundach drzwi windy się rozsunęły a my wyszłyśmy z niej i skierowałyśmy się prosto do pokoju Deana. Tia oznajmiła mi, że poczeka na korytarza. Szybko weszłam do pokoju gdzie Dean właśnie rozmawiał ze swoją mamą.
- Słyszałaś? – Zapytał Dean, kiedy zauważył mnie wchodzącą do jego sali. Kiwnęłam głowa i podeszłam do Pani Walker się przywitać. Niespodziewanie kobieta rzuciła się w moje ramiona i zaczęła mówić, że jestem dla niej jak córka, której nigdy nie miała.
- Wyciągniemy Dylana z tego okropnego miejsca i będziecie szczęśliwi … - Kobieta zaszlochała i jeszcze mocnej mnie do siebie przytuliła. Pokiwałam głową gdyż bałam się odezwać. Bałam się, że mój głos zdradzi mnie i Pani Walker zacznie coś podejrzewać. Z jeden strony cieszyłam się, że Dylan jest we więzieniu, ale z drugiej czułam to głupie uczucie smutku, że już nigdy go nie spotkam. Po paru minutach kobieta w końcu mnie puściła ze swoich objęć i usiadła przy Deanie.
- Jak się czujesz? – Zapytałam pochodząc bliżej chłopaka. Dean jedynie wyruszył ramionami i powiedział, że bywało lepiej.
- Co z Mattem? – Zapytał spoglądając prosto w moje oczy.
- Matt jest silny i na pewno z tego wyjdzie. – Wymusiłam uśmiech i nagle zadzwonił mój telefon.
S: Halo?
M: Dzień Dobry! Z tej strony komisarz Morris. Prowadzę sprawę Pana Styles ‘a. Pan Styles powiedział nam, że Pani jest dziewczyną zatrzymanego Dylana Walkera oraz przyjaciółką Josha Parkera. Chciałbym z Panią chwilę porozmawiać. Czy byłaby możliwość by Panienka przyjechała dzisiaj na nasz komisariat?
S: W obecnej chwili jestem w szpitalu u swojego kolegi. Mogę przyjechać do Pana za jakieś 30 minut?
M: Dobrze. Więc widzimy na komisariacie. Dziękuje i do zobaczenia.
S: Do widzenia.
M: Dzień Dobry! Z tej strony komisarz Morris. Prowadzę sprawę Pana Styles ‘a. Pan Styles powiedział nam, że Pani jest dziewczyną zatrzymanego Dylana Walkera oraz przyjaciółką Josha Parkera. Chciałbym z Panią chwilę porozmawiać. Czy byłaby możliwość by Panienka przyjechała dzisiaj na nasz komisariat?
S: W obecnej chwili jestem w szpitalu u swojego kolegi. Mogę przyjechać do Pana za jakieś 30 minut?
M: Dobrze. Więc widzimy na komisariacie. Dziękuje i do zobaczenia.
S: Do widzenia.
Schowałam
telefon do kieszeni swoich spodni i uprzednio żegnając się z Panią Walker i Deanem
wyszłam z sali. Kiedy weszłam na korytarz Tia nadal siedziała i czekała na mnie.
Rozejrzałam się po korytarzu i na końcu jego zauważyłam dobrze mi znane twarze. Tata i mama. Czyli jednak ten mężczyzna ma serce.
- Tia poczekaj jeszcze chwilę! - Odwróciłam się w drugą stronę i nawet nie słuchając pytań mojej przyjaciółki ruszyłam w stronę moich rodziców. Kiedy byłam już całkiem blisko ich osób zauważyłam wysoką kobietą. Przewyższała wzrostem moją mamę, lecz od mojego taty była niższa prawie o głowę. Jej brązowe włosy miała upięte w wysokiego kucyka i naprawdę była śliczna.
- Cześć Stell. – Moja mama, jako pierwsza mnie zauważyła. Zaraz za nią tata na mnie spojrzał i na jego ustach zawitał uśmiech. Ta nieznajoma kobieta także się na mnie spojrzała.
- Dzień Dobry! – Powiedziałam i podeszłam bliżej. Kobieta skanowała mnie od góry do dołu, co było strasznie irytujące już miałam coś na ten temat powiedzieć, lecz Ona, jako pierwsza zabrała głos.
- Boże … Jak ostatnio cię widziałam byłaś noworodkiem. – Kobieta uśmiechnęła się do mnie a po chwili wystawiła do mnie dłoń.
- Jestem Eve. Była żona twojego Taty – Uścisnęłam jej dłoń i nie wiedziałam, co mam powiedzieć. Było mi strasznie głupio stać tak przed tą kobietą. Z tego, co mówił mój ojciec to ja byłam powodem, dla którego odszedł od niej.
- Miło mi Panią poznać. – Odpowiedziałam w końcu opanowując swój drżący głos. Kobieta uśmiechnęła się do mnie szeroko i dalej przyglądała się mojej osobie.
- Co z Mattem? – Skierowałam pytanie do mojej mamy, ale Pani Eve odpowiedziała mi, jako pierwsza.
- Jest przygotowywany do transfuzji krwi. Wszystko dzięki Tobie! – Zmarszczyłam brwi nie wiedząc, o co chodzi, ale dopiero potem uświadomiłam sobie, że mój ojciec przyjechał tutaj oddać krew tylko dzięki moim namowom.
- To nic wielkiego. Ja tylko namówiłam tatę … - Uśmiechnęłam się nieśmiało do Pani Eve, po czym pożegnałam się z nimi i ruszyłam w stronę wyjścia. Kiedy zjechałam windą na parter od razu zauważyłam Tię rozmawiającą przez telefon. Kiedy zbliżyłam się bliżej niej usłyszałam jej poważny ton głosu.
- Dobrze dziękuje … Do zobaczenia. – Tia zakończyła rozmowę, po czym schowała telefon do kieszeni swoich spodni.
- Możemy już jechać! – Oznajmiłam a dziewczyna tylko pokiwała twierdząco głową i razem ze mną skierowała się do wyjścia.
Rozejrzałam się po korytarzu i na końcu jego zauważyłam dobrze mi znane twarze. Tata i mama. Czyli jednak ten mężczyzna ma serce.
- Tia poczekaj jeszcze chwilę! - Odwróciłam się w drugą stronę i nawet nie słuchając pytań mojej przyjaciółki ruszyłam w stronę moich rodziców. Kiedy byłam już całkiem blisko ich osób zauważyłam wysoką kobietą. Przewyższała wzrostem moją mamę, lecz od mojego taty była niższa prawie o głowę. Jej brązowe włosy miała upięte w wysokiego kucyka i naprawdę była śliczna.
- Cześć Stell. – Moja mama, jako pierwsza mnie zauważyła. Zaraz za nią tata na mnie spojrzał i na jego ustach zawitał uśmiech. Ta nieznajoma kobieta także się na mnie spojrzała.
- Dzień Dobry! – Powiedziałam i podeszłam bliżej. Kobieta skanowała mnie od góry do dołu, co było strasznie irytujące już miałam coś na ten temat powiedzieć, lecz Ona, jako pierwsza zabrała głos.
- Boże … Jak ostatnio cię widziałam byłaś noworodkiem. – Kobieta uśmiechnęła się do mnie a po chwili wystawiła do mnie dłoń.
- Jestem Eve. Była żona twojego Taty – Uścisnęłam jej dłoń i nie wiedziałam, co mam powiedzieć. Było mi strasznie głupio stać tak przed tą kobietą. Z tego, co mówił mój ojciec to ja byłam powodem, dla którego odszedł od niej.
- Miło mi Panią poznać. – Odpowiedziałam w końcu opanowując swój drżący głos. Kobieta uśmiechnęła się do mnie szeroko i dalej przyglądała się mojej osobie.
- Co z Mattem? – Skierowałam pytanie do mojej mamy, ale Pani Eve odpowiedziała mi, jako pierwsza.
- Jest przygotowywany do transfuzji krwi. Wszystko dzięki Tobie! – Zmarszczyłam brwi nie wiedząc, o co chodzi, ale dopiero potem uświadomiłam sobie, że mój ojciec przyjechał tutaj oddać krew tylko dzięki moim namowom.
- To nic wielkiego. Ja tylko namówiłam tatę … - Uśmiechnęłam się nieśmiało do Pani Eve, po czym pożegnałam się z nimi i ruszyłam w stronę wyjścia. Kiedy zjechałam windą na parter od razu zauważyłam Tię rozmawiającą przez telefon. Kiedy zbliżyłam się bliżej niej usłyszałam jej poważny ton głosu.
- Dobrze dziękuje … Do zobaczenia. – Tia zakończyła rozmowę, po czym schowała telefon do kieszeni swoich spodni.
- Możemy już jechać! – Oznajmiłam a dziewczyna tylko pokiwała twierdząco głową i razem ze mną skierowała się do wyjścia.
*
Po niespełna
15 minutach drogi byłyśmy pod komisariatem. Od razu zauważyłam drogi samochód
Harry’ego i sportowy samochód Dylana. Tia przez całą drogę była dziwnie
milcząca. Słowem nie odezwała się od momentu naszego wyjścia ze szpitala.
Czyżby to miało związek z tą jej rozmową telefoniczną?
- Tia wszystko okay? – Zapytałam wychodząc z samochodu. Oczywiście już z daleka zauważyłam pędzących w naszą stronę fotoreporterów. Dzięki niewielkiej pomocy kilku policjantów wreszcie znalazłyśmy się na komisariacie.
- Stella Richardson. Miałam się wstawić do Pana Morrisa … - Powiedziałam policjantowi siedzącemu za biurkiem. Mężczyzna tylko pokiwał głową i zaczął gdzieś dzwonić. Po chwili za dużych dębowych drzwi wyszedł jakiś wysoki mężczyzna.
- Dzień Dobry. Jestem Komisarz Morris. Dziękuje, że Panienka tak szybko przyjechała. Zapraszam do mnie. – Komisarz Morris zaczął iść, jako pierwszy. Dotrzymywałam mu kroku i rozglądałam się dookoła. Każdy policjant tutaj zajmował się czymś. Na każdym spoczywał jakiś obowiązek. Żadne państwo nie mogłoby prowadzić poprawnego rządu bez ich nadzoru. Za dużo jest złych ludzi, aby pozostawić ich samym sobie.
- Tia wszystko okay? – Zapytałam wychodząc z samochodu. Oczywiście już z daleka zauważyłam pędzących w naszą stronę fotoreporterów. Dzięki niewielkiej pomocy kilku policjantów wreszcie znalazłyśmy się na komisariacie.
- Stella Richardson. Miałam się wstawić do Pana Morrisa … - Powiedziałam policjantowi siedzącemu za biurkiem. Mężczyzna tylko pokiwał głową i zaczął gdzieś dzwonić. Po chwili za dużych dębowych drzwi wyszedł jakiś wysoki mężczyzna.
- Dzień Dobry. Jestem Komisarz Morris. Dziękuje, że Panienka tak szybko przyjechała. Zapraszam do mnie. – Komisarz Morris zaczął iść, jako pierwszy. Dotrzymywałam mu kroku i rozglądałam się dookoła. Każdy policjant tutaj zajmował się czymś. Na każdym spoczywał jakiś obowiązek. Żadne państwo nie mogłoby prowadzić poprawnego rządu bez ich nadzoru. Za dużo jest złych ludzi, aby pozostawić ich samym sobie.
Pan Morris w
końcu zatrzymał się przed dużymi drzwiami, na których były jego inicjały.
Otworzył przede mną drzwi bym mogła swobodnie wejść do środka. Kiedy tylko
przekroczyłam próg moim oczom ukazał się Dylan siedzący na krzesełku. Był
ubrany w swoje ciuchy a na jego rękach widniały srebrne kajdanki. Jego włosy
były w nieładzie za pewne za ciągłe ich targanie.
- Stella? – Chłopak, gdy tylko mnie zauważył wstał z miejsca. Nie wytrzymałam już w tamtej chwili. Łzy same zaczęły płynąć po moich policzkach. Coś we mnie pękło. Przypomniałam sobie jak to właśnie On mnie pocieszał po zdradzie Harry’ego. To właśnie Dylan siedział w nocy, kiedy miewałam koszmary i to On próbował mnie na każdym kroku rozśmieszyć. Może i moje uczucia do Niego nie są aż tak mocne jak do Harry’ego, ale to właśnie Dylan zasługuje na to by z nim być.
- Stella? – Chłopak, gdy tylko mnie zauważył wstał z miejsca. Nie wytrzymałam już w tamtej chwili. Łzy same zaczęły płynąć po moich policzkach. Coś we mnie pękło. Przypomniałam sobie jak to właśnie On mnie pocieszał po zdradzie Harry’ego. To właśnie Dylan siedział w nocy, kiedy miewałam koszmary i to On próbował mnie na każdym kroku rozśmieszyć. Może i moje uczucia do Niego nie są aż tak mocne jak do Harry’ego, ale to właśnie Dylan zasługuje na to by z nim być.
Nie mogłam
już dużej czekać. Z płaczem rzuciłam się na jego szyję. Dylan od razu wtuliłam
głowę w moje włosy. Pierwszy raz poczułam się przy nim tak normalnie. Może
przez ten cały czas nie dopuszczałam do siebie uczucia, jakie do niego żywię?
- Dylan rozmawiałam z twoją mamą. Wyciągniemy Cię stąd. Nie pozwolę byś tutaj został! – Powiedziałam mocno zaciskając dłonie na jego karku. Nagle usłyszeliśmy charakterystyczne kaszlnięcie. Odwróciłam się do tyłu i zauważyłam twarz Pana Morrisa a zaraz obok niego Harry’ego.
- Hej Stell … - Szepnął Harry nawet na mnie nie spoglądając. Za pewne widział całą tą scenę.
- Cześć. – Odpowiedziałam zajmując miejsce obok Dylana a Harry zaraz obok mnie.
- Więc zaczynajmy. – Komisarz Morris zajął miejsce na przeciwko nasze trójki, po czym wyjął z szuflady jakiś notes i jak sądzę dyktafon.
- Panienko Richardson, czyli jest pani w związku z tutejszym zatrzymanym Panem Walkerem? – Komisarz zadał mi głupie pytanie tak jakby tego nie wiedział.
- Tak, jestem jego dziewczyną. – Odpowiedziałam pewnie i złapałam Dylana za rękę. Chłopak uśmiechnął się do mnie promiennie a ja czekałam na dalsze pytania.
- Czy dnia, kiedy Pan Styles został zaatakowany Walker wykonywał jakieś dziwne telefony czy zachowywał się dziwnie?·- Nie, wszystko było tak jak zawsze.
- Rozumiem. Byliście wtedy na imprezie sylwestrowej. Czy Pan Walker był cały czas blisko Ciebie czy znikał gdzieś ciągle?
- Był ciągle blisko mnie. Nawet w pewnym momencie wyszliśmy na spacer.
- Dobrze. Co było potem jak wróciłaś z Dylan’em ze spaceru?
- Harry przeholował z alkoholem i doskoczył do Dylana. Oczywiście żaden z chłopaków nie chciał odpuścić, więc zaczęła się walka. Potem tłum oszalał i wszystko tak szybko się działo. Potem zobaczyłam jak ochrona wyprowadza Dylana a na koniec ujrzałam jak wynoszą Harry’ego nieprzytomnego i do tego całego w krwi.
- A jaki powód miała walka Walker ‘a i Styles ‘a?
- Powodem byłam Ja.
- Rozumiem. Czyli twierdzi Panienka, że Dylan nie ma żadnego związku z poszczeleniem Harry’ego?
- Jestem tego pewna. – Powiedziałam stanowczo. Nie miałam stu procentowej pewności, ale powiedziałam to. Komisarz napisał coś w swoim zeszycie i zaczął znowu zadawać mi pytania.
- Z Parker’em znacie się skąd?
- Dylan mnie z nim poznał.
- Jakie miałaś stosunki z Parker’em?
- Działał mi na nerwy. Lubił mnie denerwować, ale zawsze mogłam na niego liczyć.
- Rozumiem. Czy Parker Panienki zdaniem mógłby dokonać się takiego czynu?
- Moim zdaniem nie. Z tego, co mi wiadomo Josh i Harry przyjaźnili się w dzieciństwie. Josh może i ma kilka przestępstw na koncie, ale nigdy by nie skrzywdził przyjaciela.
- Dobrze. Dziękuje to by było na tyle. Nie mam więcej pytań do Panienki. – W końcu komisarz zakończył te beznadziejne pytania. Także mu podziękowałam i pożegnałam się ze wszystkimi.
Kiedy w końcu znalazłam się na korytarzu zauważyłam całą ekipę One Direction oraz moją Tię siedzącą na ławce. Rozmawiała właśnie ze swoim Horanem.
- Cześć Wszystkim! – Powiedziałam podchodząc bliżej moich przyjaciół. Każdy przytulił mnie do siebie, po czym zaczął wypytywać, co u mnie. Tia siedziała jakaś nieobecna. Nawet Niall to zauważył.
- Wiesz ile jeszcze Harry będzie tam siedział? Mam dzisiaj wieczorem grać na jakieś imprezie. – Liam zwrócił się do mnie a ja jedynie wzruszyłam ramionami. Za pewne Harry przesiedzi jeszcze parę ładnych godzin na tym komisariacie.
- Tia jedziemy do domu? Jestem strasznie zmęczona … - Podeszłam do mojej przyjaciółki i usiadłam na ławce zaraz obok niej. Dziewczyna nawet nie zwróciła na mnie uwagi dopiero, kiedy dotknęłam jej ramienia ocknęła się i dotarło do niej to, co wcześniej mówiłam.
Pożegnałyśmy się z chłopcami i szybko ruszyłyśmy do mojego samochodu. Tia całą drogę do samochodu i nawet w samochodzie nie odezwała się słowem. Coś ją musi strasznie trapić, ze tak się zachowuje.
- Tia czy coś się stało?- Zapytałam, kiedy wjeżdżałyśmy na parking naszego akademika.
- Nie, nic … - Odpowiedziała i wyszła z samochodu nawet nie czekaj na mnie. Szybko wyciągnęłam kluczyki ze stacyjki i biorąc swoją torebkę z tylnego siedzenia szybko wyszłam za nią. Dogoniłam ją dopiero przy drzwiach naszego mieszkania.
- Tia przecież widzę, że coś jest nie tak. Nie odezwałaś się do mnie słowem odkąd wyjechałyśmy ze szpitala. – Weszłyśmy razem do mieszkania. Tia tylko westchnęła i wskazała dłonią bym siadła na kanapie razem z nią. Zrobiłam tak jak prosiła. Nawet nie ściągnęłam kurtki i swoich botków.
- Wiesz, bo … - Powiedziała jedynie tyle i znowu zaczęła milczeć. Widać było po niej, że jest to dla niej strasznie trudne.
- No mów! – Krzyknęłam na nią, gdy moja cierpliwość dobiegała końca. Byłam tak strasznie zmęczona, że marzyłam jedynie o ciepłej kąpieli i łóżku.
- Nie wiem jak ci mam to powiedzieć. – Westchnęła głośno a ja jedynie przewróciłam oczami.
- Najlepiej powiedz mi to szybko i jasno! – Zaśmiałam się z mojej odpowiedzi, lecz Ti nie było do śmiechu. Na jej twarzy ciągle malował się smutek. Jeszcze nigdy nie widziałam takiej Ti smutnej. Moja cierpliwość dobiegła końca. Wstałam z kanapy i ruszyłam w stronę swojego pokoju.
- Wracam do Argentyny …
- Dylan rozmawiałam z twoją mamą. Wyciągniemy Cię stąd. Nie pozwolę byś tutaj został! – Powiedziałam mocno zaciskając dłonie na jego karku. Nagle usłyszeliśmy charakterystyczne kaszlnięcie. Odwróciłam się do tyłu i zauważyłam twarz Pana Morrisa a zaraz obok niego Harry’ego.
- Hej Stell … - Szepnął Harry nawet na mnie nie spoglądając. Za pewne widział całą tą scenę.
- Cześć. – Odpowiedziałam zajmując miejsce obok Dylana a Harry zaraz obok mnie.
- Więc zaczynajmy. – Komisarz Morris zajął miejsce na przeciwko nasze trójki, po czym wyjął z szuflady jakiś notes i jak sądzę dyktafon.
- Panienko Richardson, czyli jest pani w związku z tutejszym zatrzymanym Panem Walkerem? – Komisarz zadał mi głupie pytanie tak jakby tego nie wiedział.
- Tak, jestem jego dziewczyną. – Odpowiedziałam pewnie i złapałam Dylana za rękę. Chłopak uśmiechnął się do mnie promiennie a ja czekałam na dalsze pytania.
- Czy dnia, kiedy Pan Styles został zaatakowany Walker wykonywał jakieś dziwne telefony czy zachowywał się dziwnie?·- Nie, wszystko było tak jak zawsze.
- Rozumiem. Byliście wtedy na imprezie sylwestrowej. Czy Pan Walker był cały czas blisko Ciebie czy znikał gdzieś ciągle?
- Był ciągle blisko mnie. Nawet w pewnym momencie wyszliśmy na spacer.
- Dobrze. Co było potem jak wróciłaś z Dylan’em ze spaceru?
- Harry przeholował z alkoholem i doskoczył do Dylana. Oczywiście żaden z chłopaków nie chciał odpuścić, więc zaczęła się walka. Potem tłum oszalał i wszystko tak szybko się działo. Potem zobaczyłam jak ochrona wyprowadza Dylana a na koniec ujrzałam jak wynoszą Harry’ego nieprzytomnego i do tego całego w krwi.
- A jaki powód miała walka Walker ‘a i Styles ‘a?
- Powodem byłam Ja.
- Rozumiem. Czyli twierdzi Panienka, że Dylan nie ma żadnego związku z poszczeleniem Harry’ego?
- Jestem tego pewna. – Powiedziałam stanowczo. Nie miałam stu procentowej pewności, ale powiedziałam to. Komisarz napisał coś w swoim zeszycie i zaczął znowu zadawać mi pytania.
- Z Parker’em znacie się skąd?
- Dylan mnie z nim poznał.
- Jakie miałaś stosunki z Parker’em?
- Działał mi na nerwy. Lubił mnie denerwować, ale zawsze mogłam na niego liczyć.
- Rozumiem. Czy Parker Panienki zdaniem mógłby dokonać się takiego czynu?
- Moim zdaniem nie. Z tego, co mi wiadomo Josh i Harry przyjaźnili się w dzieciństwie. Josh może i ma kilka przestępstw na koncie, ale nigdy by nie skrzywdził przyjaciela.
- Dobrze. Dziękuje to by było na tyle. Nie mam więcej pytań do Panienki. – W końcu komisarz zakończył te beznadziejne pytania. Także mu podziękowałam i pożegnałam się ze wszystkimi.
Kiedy w końcu znalazłam się na korytarzu zauważyłam całą ekipę One Direction oraz moją Tię siedzącą na ławce. Rozmawiała właśnie ze swoim Horanem.
- Cześć Wszystkim! – Powiedziałam podchodząc bliżej moich przyjaciół. Każdy przytulił mnie do siebie, po czym zaczął wypytywać, co u mnie. Tia siedziała jakaś nieobecna. Nawet Niall to zauważył.
- Wiesz ile jeszcze Harry będzie tam siedział? Mam dzisiaj wieczorem grać na jakieś imprezie. – Liam zwrócił się do mnie a ja jedynie wzruszyłam ramionami. Za pewne Harry przesiedzi jeszcze parę ładnych godzin na tym komisariacie.
- Tia jedziemy do domu? Jestem strasznie zmęczona … - Podeszłam do mojej przyjaciółki i usiadłam na ławce zaraz obok niej. Dziewczyna nawet nie zwróciła na mnie uwagi dopiero, kiedy dotknęłam jej ramienia ocknęła się i dotarło do niej to, co wcześniej mówiłam.
Pożegnałyśmy się z chłopcami i szybko ruszyłyśmy do mojego samochodu. Tia całą drogę do samochodu i nawet w samochodzie nie odezwała się słowem. Coś ją musi strasznie trapić, ze tak się zachowuje.
- Tia czy coś się stało?- Zapytałam, kiedy wjeżdżałyśmy na parking naszego akademika.
- Nie, nic … - Odpowiedziała i wyszła z samochodu nawet nie czekaj na mnie. Szybko wyciągnęłam kluczyki ze stacyjki i biorąc swoją torebkę z tylnego siedzenia szybko wyszłam za nią. Dogoniłam ją dopiero przy drzwiach naszego mieszkania.
- Tia przecież widzę, że coś jest nie tak. Nie odezwałaś się do mnie słowem odkąd wyjechałyśmy ze szpitala. – Weszłyśmy razem do mieszkania. Tia tylko westchnęła i wskazała dłonią bym siadła na kanapie razem z nią. Zrobiłam tak jak prosiła. Nawet nie ściągnęłam kurtki i swoich botków.
- Wiesz, bo … - Powiedziała jedynie tyle i znowu zaczęła milczeć. Widać było po niej, że jest to dla niej strasznie trudne.
- No mów! – Krzyknęłam na nią, gdy moja cierpliwość dobiegała końca. Byłam tak strasznie zmęczona, że marzyłam jedynie o ciepłej kąpieli i łóżku.
- Nie wiem jak ci mam to powiedzieć. – Westchnęła głośno a ja jedynie przewróciłam oczami.
- Najlepiej powiedz mi to szybko i jasno! – Zaśmiałam się z mojej odpowiedzi, lecz Ti nie było do śmiechu. Na jej twarzy ciągle malował się smutek. Jeszcze nigdy nie widziałam takiej Ti smutnej. Moja cierpliwość dobiegła końca. Wstałam z kanapy i ruszyłam w stronę swojego pokoju.
- Wracam do Argentyny …
Czytasz = Komentuj.
No i jest rozdział 24. Następny powinnam napisać do końca tygodnia.
Nie będę się zbytnio rozpisywać bo nie mam czasu.
Powiem tylko tyle , że po rozdziale 26 będzie znacznie więcej Harrego. :D
No i jak widzicie Tia odchodzi. Ciekawe jak na to zareaguje Niall . :-)
Dobra więc życzę miłego czytania.
Do następnego rozdziału.
Nie będę się zbytnio rozpisywać bo nie mam czasu.
Powiem tylko tyle , że po rozdziale 26 będzie znacznie więcej Harrego. :D
No i jak widzicie Tia odchodzi. Ciekawe jak na to zareaguje Niall . :-)
Dobra więc życzę miłego czytania.
Do następnego rozdziału.
Ps. Zapraszam na mój drugi blog.
Love Me Fast.
Powinien za chwilę tam pojawić następny rozdział.
Powinien za chwilę tam pojawić następny rozdział.
<3
OdpowiedzUsuńciekawe kogo wybierze dylana czy harrego . czekam na next :)
OdpowiedzUsuńCo tu sie dzieje ?!
OdpowiedzUsuńRozumiem, że Dylan był wielkim wsparciem, ale to Harry'ego kocha!
Czkam na next
Nie kocham juz 1D wiec chce zeby dylan byl ze stell i zebys juz to zakonczyla :)
OdpowiedzUsuńGenialne!
OdpowiedzUsuńIle ma lat Lotti?
Na potrzeby opowiadania ma 17 lat. :D
Usuń