sobota, 10 maja 2014

Rozdział 11 „ … aż w drzwiach pojawi się moja miłość życia. „

Perspektywa Nialla.

Zaraz po wywiadzie pojechaliśmy do naszego domu, który ostatnio kupiliśmy.  Chciałem jechać jeszcze odwiedzić Harrego, ale Paul odwiódł mnie od tego pomysłu twierdząc, że jest już za późno.
Dzisiejszy wywiad przebiegł dziwnie. Pierwsze parę minut byliśmy tylko w trójkę, ale nawet, gdy Louis dołączył do nas to już nie było to samo One Direction. Wywiad wyszedł tak sobie. Nie mieliśmy praktycznie na nic energii a dziennikarka zadawała coraz to frustrujące pytania. 
Weszliśmy do naszego domu i nawet nie ścigając butów rzuciłem się na sofę. Miałem ochotę tylko zamknąć oczy i spać ile się tylko da, ale oczywiście z tymi debilami się tak nie da.
- Nialler! – Krzyknął Louis i rzucił się na mnie. Jęknąłem z bólu, kiedy wbijał mi łokieć w plecy. Po chwili poczułem jeszcze większy ucisk, kiedy Zayn rzucił się na Louisa. No i takim o to sposobem tworzyliśmy kanapkę stworzoną przez cierpiącego i prawie płaczącego Nialla na samym dole, Louisa śmiejącego się jak małpa w środku i Zayna skaczącego na samej górze. Pewnie gdyby był Harry wskoczył na Zayna i wtedy nie było by dla mnie ratunku.
- Chłopaki przecież zgnieciecie biednego Horana! Zamawiamy Pizzę?! – Liam, jako jedyny normalny pomyślał o jedzeniu.
- Jasne! – Krzyknąłem i zrzuciłem z siebie Louis i Zayna. Nawet nie wiem skąd nagle u mnie taka siła, ale to chyba właśnie pożywienie na mnie tak działa.
- Ałaa! –Jęknął Zayn, któremu teraz wbijał się łokieć Louis prosto w żebra.  Tommo nadal śmiał się jak opętany ledwo łapiąc oddech.
- DEBILU ZŁAŹ ZE MNIE! MIAŻDŻYSZ MI KLEJNOTY RODZINNE! – Zayn zaczął piszczeć jak dziewczynka. Spojrzeliśmy na dwójkę naszych przyjaciół leżących na podłodze obok sofy i zaśmialiśmy się głośno. Louis próbował wstać, ale usadowił swoje kolano w dość nie komfortowym miejscu dla Zayna.
Kiedy zadzwonił mój telefon wszystko nagle się uspokoiło. Nawet Louis opanował swój śmiech i oczekiwał wiadomości, kto dzwoni.  Wyciągnąłem z kieszeni telefon i ujrzałem imię: Hazz.
N: Dzień Dobry! Dodzwoniłeś się do domu publicznego w Londynie. W czym mogę służyć?
H: Haha Cześć Nialler. Nie wiedziałem, że prowadzisz dom publiczny!
N: No widzisz teraz już wiesz. To jest to, co mnie kręci!
H: Brałeś coś?
N: MOŻLIWE, ale sądząc po tym, że od wywiadu nic nie jadem to raczej odwala mi przez pusty żołądek.
H: A ty znowu o jedzeniu!
N: No jasne to sen mojego życia.
H: Serio a myślałem, że Tia!
N: Och zamknij się! Co chcesz, że dzwonisz? Pogorszyło ci się czy jak?
H: Dzwonie by oznajmić WAM szanowni przyjaciele, że jutro wracam do domu!
N: Om.. Naszego czy swojego?
H: Naszego. Paul załatwi dla mnie pielęgniarkę i ochronę, przez co cały nasz zespół będzie chroniony!
N: Powiadasz pielęgniarkę...
H: Boże Niall, o kiedy ty zrobiłeś się taki zboczony?
N:, Od kiedy poznałem Ciebie Hazz.
H: Bardzo śmieszne… Przyjedziecie jutro po mnie?
N: Hmm.. A o której?
H: Podobno wypis będzie gdzieś o 9:00. To jak?
N: Tak wcześnie? Stary przecież to środek nocy… Nie no okay przyjedziemy po Ciebie.
H: Dzięki Nialler. To życzę miłego wieczoru. Erotyczny i kolorowych Horan!
N: Nawzajem!
Skończyłem rozmawiać z moim jakże przemiłym kumplem. Liam podczas mojej rozmowy zdążył już złożyć zamówienie przez telefon. Usiadłem sobie z powrotem na sofie i napisałem wiadomość do przepięknej Ti.  

Do: Tia.
Co tam u Ciebie słychać?
Mam nadziej, że u was wszystko dobrze.

Włożyłem z powrotem telefon do kieszeni swoich spodni i cierpliwe wyczekiwałem aż usłyszę dźwięk przychodzącej wiadomości. Chłopaki także już się ogarnęli znudziło im się ciągle wygłupianie albo po prostu są już strasznie zmęczeni.  Po chwili Liam poszedł do kuchni. Wrócił z miską chipsów i jakimiś innymi przekąskami.  Wszyscy wygodnie usadowili się na sofie obok mnie a Liam włączył jakiś durny film.  Tia długo nie odpisywała. Zazwyczaj po maksymalnie 5 minutach czytałem już wiadomość od niej.  „ Może coś się stało?” – Pomyślałem, ale zaraz wyrzuciłem te myśli ze swojej głowy, gdy usłyszałem dźwięk przychodzącej wiadomości.

Od: Tia.
Taa. Wszystko w jak najlepszym porządku.
Przepraszam Niall, ale mam gościa.
Napisze do Ciebie jutro.

Kiedy przeczytałem wiadomość od Tia uśmiech zszedł mi z ust., „ Kim może być ten gość?” – Pomyślałem nawet nie zwracając uwagi na Louisa pytającego mnie o coś.  „  Za pewne to jej jakiś kolega z Argentyny!” – Moje myśli niedawany za wygraną. Snuły takie historie wyssane z palca, że aż zrobiło mi się niedobrze.
- Niall Pizza przyszła? Czemu nie jesz? Haloo! – Przed oczami nagle pojawił mi się Zayn. Chłopak prawdopodobnie ślęczył przede mną parę minut.
- Nie jestem głodny! – Odpowiedziałem i unikając dalszych pytań zamknąłem się w królestwie Horana, – Czyli w moim pokoju.  Nie chciałem o tym wszystkim myśleć. Ściągnąłem z siebie ciuchy i samych bokserkach położyłem się na moim, dużym łóżku. Zamknąłem oczy, ale i tym sposobem Tia dawała mi w kość. Teraz już wiem, dlaczego ludzie mówią, że najlepiej myśli się w łóżku.
- Niall! Co jest? Otwórz te drzwi? – Za drzwi mojego królestwa dobiegły mnie głosy moich przyjaciół. Dzięki co Boże, że zamknąłem za sobą drzwi na klucz.
- Śpię! – Krzyknąłem, ale tych trzech głąbów nie dawało za wygarną.
- Niall czy to coś związanego z Tią? Napisała ci coś? – Zapytał Zayn. Ten to jednak ma dobre oko do wszystkiego.
- Możliwe. Dajcie mi pospać. Jutro rano wam wszystko wytłumaczę! Dobranoc! – Krzyknąłem ostatni raz w stronę drzwi. Chłopaki dali sobie najwyraźniej spokój, bo słyszałem jak schodzą po schodach a potem dopingują jakiejś drużynie – No tak miał być mecz piłki nożnej, ale i tak nawet na to nie mam ochoty.  Wtuliłem się ostatecznie w miękką poduszkę na moim łóżku i po woli oddawałem się snu.

Perspektywa Harrego.

Obudziła mnie rano jakaś starsza pielęgniarka. Kazała mi się umyć i ubrać gdyż za parę minut otrzymam wypis ze szpitala. Wziąłem w rękę czyste ciuchy leżące na pobliskim fotelu w mojej sali i skierowałem się do łazienki obok mojego pokoju. Ubrałem ostrożnie ciuchy na swoje obolałe ciało i umyłem zęby i twarz. Kiedy po woli wyszedłem z łazienki Mama i Gemma rozmawiały właśnie z lekarzem. Facet trzymał jakąś kartkę w ręce a drugą pokazywał jak sądzę receptę mojej mamie.
- Dzień dobry! – Przywitałem się z moją rodzinką i lekarzem.
- Witaj Harry. Jak się czujesz? – Zapytał doktor wręczając mojej mamie moje dokumenty.
- Bywało lepiej… - Zaśmiałem się lekko i usiadłem na łóżku gdyż czułem lekki ból w klatce piersiowej.
- Harry posłuchaj wpisuje cię tylko, dlatego, że Paul twierdzi, iż w domu będzie miał lepszą ochronę. Nie możesz się przemęczać i dużo leżeć w łóżku. Nie wstawaj bez przyczyny! Będę cię odwiedzał regularnie i sprawdzał twój stan zdrowia … - Lekarz tłumaczył mi dalej, czego mam nie robić a co mogę, lecz ja go nie słuchałem. Wyczekiwałem momentu aż w drzwiach pojawi się Stella. „ Czy Ona zapomniała, że ma dzisiaj przyjść czy po prostu mnie wystawiła? „ – Pomyślałem sobie. No okay chłopaki mogli zaspać, ale to chłopaki. Stella zawsze dotrzymywała obietnicy.
- Dobrze, więc z mojej strony to wszystko. Mam nadziej, że już w najbliższym czasie dasz czadu na swoim koncercie! – Lekarz uścisnął moja dłoń a ja w odpowiedzi uśmiechnąłem się do niego.
- Do zobaczenie! – Lekarz w końcu zniknął za drzwiami a Gemma razem z mamą zabrał się za pakowanie mojej torby. Po chwili do sali wbiegli roześmiani Louis i Zayn. Zdziwiłem się, gdy Liama i Nialla nie było za nimi. „ Co do cholery?” – Pomyślałem i po woli wstałem z łóżka by przywitać się z moimi przyjaciółmi.
- Siema Hazz… - Krzyknęli równocześnie i rzucili się na mnie jak wygłodniałe lwy.
- Jak się czujesz? – Zapytał Louis nadal mnie obejmując, kiedy Zayn już odszedł i pomagał mojej mamie przy pakowaniu mnie.
- Spoko po za tym, że trochę mi smutno… - Powiedziałem a Louis momentalnie się ode mnie odsunął.
- Czemu? – Zapytał Zayn upychając właśnie moje spodnie w mojej, małej sportowej torbie.
- Ktoś miał tutaj przyjść i nie mówię o tym naszym żarłoku i przemądrzałym panie Payne. – Zaśmiałem się chcąc rozładować atmosferę.
- Czy ty masz na myślę Stellę? – Louis zadał bardzo inteligentne pytanie jak na jego przystało.
- Spokojnie Hazz. Liam z Horanem pojechali po nią. Podobno, kiedy Niall zadzwonił rano z pytaniem czy potrzebuje podwózki pod szpital dopiero się obudziła.  – Zayn wytłumaczył mi i rozwijał moje zmartwienia. Z wielkim uśmiechem na twarzy usiadłem z powrotem na łóżku i wyczekiwałem chwili aż w drzwiach pojawi się moja miłość życia.

Perspektywa Stell.


Wsiedliśmy do samochodu Liama i ruszaliśmy do szpitala gdzie właśnie Harry otrzymuje pewnie wypis. Obiecałam mu, że przyjdę a ja taka głupia zaspałam. Nawet nie nastawiłam sobie budzika a moja współlokatorka i wspaniali chłopak spali sobie  w najlepsze. Dobrze, że Niall był na tyle mądry by zadzwonić do mnie i mnie obudzić.
Po parunastu minutach drogi w końcu znaleźliśmy się pod szpitalem. Szybkim krokiem wbiegłam do windy i wcisnęłam przycisk odpowiedniego piętra nawet nie czekając  na Nialla i Liama.
Kiedy drzwi windy otworzyły się wybiegłam z nich jak z procy. Kiedy wbiegłam do sali. Chłopak siedział na łóżku a Zayn wraz  z jego mamą pakowali mu torbę.  Gemma była pochłonięta w rozmowie z Louisem więc jedynie Harry mnie zauważył. Jego oczy od razu rozjaśniały kiedy mnie zobaczył. Po woli podniósł się z łóżka a ja rzuciłam się w jego ramiona.
- Przepraszam ale zaspałam… - Powiedziałam zaciągając się jego zapachem.
- Nie szkodzi. Ważne, że jednak przyjechałaś! – Powiedział a w Sali można było usłyszeć westchnięcie mamy Harrego oraz Gemmy.
- A nie mówiłem! Dawaj 10 funtów. – Louis najwyraźniej założył się o coś z Zaynem.  Po chwili odsunęliśmy się  z Harrym od siebie.  Jednak chłopak nie wypuścił mnie z uścisku. Oparł swoje czoło o moje i wpatrywał się w moje oczy.
- Jesteś taka piękna… przepraszam Cię Stell. Tak bardzo przepraszam – Wyszeptał Harry a ja nie wiedząc co mną kieruje pocałował go. Pocałował go przy wszystkich…

Czytasz = Komentuj!
Bawimy się nadal.
10 komentarzy a pojawi się nowy rozdział!
Dziękuje za tak liczne komentarze pod poprzednim rozdziałem.
Co do Twittera.
Macie mojego prywatnego jak na chwile obecną.
Nad kontem tego otóż bloga muszę jeszcze pomyśleć.
Za bardzo czasu nie mam. Ledwo znalazłam czas by napisać ten oto rozdział.
Nie bójcie się jeszcze parę tygodni i wakacje a wtedy rozdziały będą się pojawiać bardzo często.
Co do Harrego i Stell.
Wow w końcu się pocałowali i to jeszcze Stella pocałowała Hazze.
Moja wyobraźnia coś mi mówi , że będzie nieźle namieszanie w ich życiu.
A ciekawe co odwali Dylan gdy się o tym dowie.!
Wow!
Ostatnio zostałam zapytana dlaczego policja nie ujęła Parkera jeżeli Harry się przyznał , że to On u niego był. Spokojnie nie było jeszcze tego wątku ale w najbliższym czasie się pojawi.
Mogę tylko powiedzieć, że policja szuka go.
Chłopak się ukrywa i nie tak łatwo go znaleźć. 

Dobra na dzisiaj kończę. Życzę miłej lektury. Pytajcie mnie na Asku i jeżeli macie ochotę i zaobserwujcie mnie na moim prywatnym koncie na Twitterze.
Do następnego rozdziału. Paa ;*


10 komentarzy:

  1. Ale zajebisty rozdział!
    Biedny Horan.... :(
    Czekam na next!
    Ps.Sorka za słownictwo

    OdpowiedzUsuń
  2. wow . pewnie się pogodzą :)) czekam z niecierpliwością na next'a !

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieje, że się pogodzą! Tak mi brakuje scen Sella&Harry. ;(
    A co do Horana to pewnie Tia napisał tak bo siedziała z Lottie a ten już myśli, że ma jakiegoś chłopaka.
    Czekam na next i mam nadzieje, że pojawi się w weekend. :)
    Pozdrawiam ;-*

    OdpowiedzUsuń
  4. znalazłam go dzisiaj i przeczytałam wszystko . to jest godne podziwu , czekam na następny ~kochamnutellee

    OdpowiedzUsuń
  5. kiedy nastepny rozdzial?

    OdpowiedzUsuń
  6. Następny rozdział czyli 12 pojawi się dopiero w weekend. Mam teraz sporo nauki i nie mam czasu nic napisać. 12 możliwe, że pojawi się w piątkowy wieczór. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. okej , czekam i życzę weny ! :)

    OdpowiedzUsuń